12 - Poczekaj na mnie, gdziekolwiek jesteś.



Opierając się wygodniej w fotelu kierowcy delikatnie przymrużyłam powieki. Im mniejszy dystans dzielił mnie od domu Michała tym więcej miałam wątpliwości co do słuszności podjętej przeze mnie decyzji. Nie powinnam byłam tu przychodzić, zwłaszcza teraz kiedy Damian musiał pilnie wyjechać do Warszawy. W mojej pamięci wciąż miałam żywy obraz sytuacji, która kilka dni temu miała miejsce w naszej kuchni. Wprawdzie do niczego nie doszło, ale już tak niewiele brakowało. Czułam jego ciepły oddech na swojej skórze i tak bardzo pragnęłam skosztować jego malinowych warg. Gdyby Damian wszedł do mieszkania o kilka sekund później zapewne byłby świadkiem naszego pocałunku, a mi byłoby piekielnie trudno to wszystko wytłumaczyć nie ujawniając uczucia jakim darzę Michała. I bez tego miałam sobie za złe, ze cały czas go oszukuje. Być może jego wyjazd do Australii coś zmieni. Pytanie tylko czy na dobre czy wręcz odwrotnie. Jakkolwiek dziwnie by to zabrzmiało kochałam ich obu. Damian był dla mnie taki dobry, opiekuńczy i troskliwy, że nie mogłam tak po prostu oznajmić mu, że to koniec. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że krzywdzę go takim postępowaniem, ale nic nie mogłam nic na to poradzić. Był jeszcze przecież Michał. W jego czekoladowych tęczówkach od dawna mieścił się cały mój świat i wiedziałam, że to tak łatwo nie minie, o ile w ogóle kiedykolwiek miałoby minąć. Byłam zakochana… beznadziejnie zakochana w Michale Bąkiewiczu.
Wzdychając głośno zrezygnowana spojrzałam na cyfrową tarczę samochodowego zegara. Mojego prawie dwudziestominutowego spóźnienia nie można było już nazwać taktownym, a całą sytuację pogarszał fakt, że większość tego czasu przesiedziałam w samochodzie zaparkowanym na podjeździe Bąkiewicza, zastanawiając się co powinnam była zrobić. Oczywiście mogłam włączyć silnik i odjechać, ale wtedy najzwyczajniej w świecie uciekłabym. Po raz kolejny.
Weź się w garść Anita!
Michałowi tak bardzo zależało, żebym przyszła. Jeszcze dzisiejszego ranka dzwonił do mnie, aby potwierdzić moją obecność. Jeśli w tamtym momencie nie miała odwagi, aby zrezygnować to teraz musiałam do niego iść. Pośpiesznie wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki i pociągnęłam za klamkę. W momencie gdy zamykałam samochód drzwi wejściowe do domu Bąkiewicza otworzyły się, a w progu stanął sam gospodarz.
- No nareszcie! – ubrany w czarne dżinsowe spodnie i czarną koszule z długim rękawem wydał się być jeszcze przystojniejszy niż zwykle – Właśnie miałem po ciebie iść, tak długo siedziałaś w tym samochodzie, że bałem się, że coś złego się stało.
- Wszystko w porządku. – widząc troskę malującą się na jego twarzy kąciki moich ust mimowolnie unoszą się ku górze - Jestem cała i zdrowa.
- Rozmawiałaś z Damianem? Dojedzie później?
- Niestety nie. Musi zostać na weekend w Warszawie. Przeprasza, że sam nie zadzwonił, ale przez ten cały wyjazd nie miał do tego głowy.
- Oczywiście, że rozumiem. No nic, damy sobie radę sami, tylko wchodź szybko do środka bo jeszcze się przeziębisz.
Z uśmiechem kręcąc głową wyminęłam go, a zapach jego ulubionych perfum przyjemnie drażnił moje nozdrza. Może zbyt bardzo panikowałam, a ten wieczór wcale nie będzie taki zły…

… śmiejąc się radośnie mocniej zacisnęłam dłonie na szklanym kieliszku z winem. Było miło, bardzo miło. Michał idealnie wywiązał się z roli gospodarza: przyrządził przepyszną kolację, zadbał o nastrój i za wszelką cenę starał się aby z mojej twarzy nawet na krótką chwilę nie zniknął uśmiech. Opowiadał zabawne anegdotki z życia Skry czy reprezentacji, żartował i był przy tym tak niezwykle swobodny, że jego dobry nastrój udzielił się również i mi. O ile z początku czułam się nieco skrępowana, o tyle teraz całkowicie dałam się ponieść nastrojowi stworzonemu przez Bąkiewicza. Siedząc obok bruneta niczym zaczarowana wpatrywałam się w jego roześmiane tęczówki. Wydarzenia ostatnich miesięcy niejednego twardziela mogłyby doprowadzić na skraj rozpaczy, ale nie jego. Bez zwątpienia musiało być mu ciężko, ale mimo wszystko teraz powoli dostrzegałam w nim tego samego roześmianego, spontanicznego i roztrzepanego Michała, którego pięć lat temu pokochałam do granic szaleństwa.
- Michał proszę cię przestań. – odstawiając na blat stolika kieliszek z alkoholem czułam na sobie czujny wzrok siatkarza – Brzuch mnie już boli od śmiechu.
- Ale to źle? – lekko wzruszając ramionami brunet przybliżył się do mnie o kilka centymetrów – Lubię patrzeć jak się śmiejesz. Masz taki piękny uśmiech, wiesz?
- Michał.– zmieszana spuściłam wzrok – Przesadzasz.
- Mówię prawdę, Anita. Masz cudowny uśmiech, wspaniałe zielone oczy, uroczo zadarty nosek i kuszące usta. – z każdym jego słowem moje serce coraz szybciej bije, a dłonie nerwowo gładzą kolana – Jesteś taka piękna. – gdy jego smukłe palce niepewnie ujmują mój podbródek wstrzymuje oddech – Najpiękniejsza.
Zmusił mnie abym spojrzała w jego czekoladowe tęczówki. Był tak blisko mnie. Od zawsze marzyłam o tej chwili, a tymczasem teraz kiedy moje najskrytsze marzenia urzeczywistniały się nie byłam w stanie wykonać chociażby najmniejszego ruchu.
- Co byś zrobiła gdybym cię teraz pocałował? – Bąkiewicz przybliżył się do mnie na tak bliską odległość, że czułam na swojej skórze jego ciepły oddech – Na początku delikatnie musnął policzek, następnie wargi. – mówiąc czubkiem placów wskazywał drogę swoich ust na mojej skórze – Potem zszedłbym niżej na szyję, dekolt…
Odchylając głowę przymrużyłam powieki. Wiedziałam, ze nie powinnam była pozwolić wplątać się Michałowi w tą grę, ale jego szept połączony z subtelnym dotykiem aksamitnej skóry działał na mnie niczym narkotyk. Pragnęłam go. Chociaż ten jeden raz chciałam poczuć ciepło jego ciała przy swoim i zupełnie nie przejmowałam się konsekwencjami. Nie myślałam o Damianie, o naszym narzeczeństwie czy planowanym w przyszłości ślubie.
- Kochaj się ze mną, Michał. – obejmując dłońmi jego szyję przysunęłam się jeszcze bliżej niego - Kochaj mnie.
Nie musiałam już nic więcej mówić. Gdy jego ciepłe usta musnęły moją szyję zadrżałam uświadamiając sobie, że to dzieję się naprawdę. Oddychając płytko pozwoliłam mu przejąć całkowitą kontrolę nade mną i moim ciałem. Liczyło się tylko to co było tu i teraz… liczył się tylko on…

TYMCZASEM
Otwierając szerzej drzwi Bartek z czułością spojrzał na Anię. Była taka blada i smutna. Jej oczy niegdyś promieniejące blaskiem teraz wydawały się pozbawione jakiegokolwiek wyrazu. Pierwsza chemioterapia doszczętnie ograbiła ją z sił. Niepewnym krokiem wchodząc do wnętrza mieszkania blondynka posłała w jego kierunku wymuszony uśmiech.
- Jak się czujesz? – zamykając za nimi drzwi szatyn nawet na chwilę nie spuszczał dziewczyny z oczu
- Jestem trochę słaba, ale zaraz trochę odpocznę i będzie dobrze.
- Może położysz się na chwilkę, a ja przez ten czas przygotuje ci dobrego do jedzenia. Pewnie masz już serdecznie dosyć tego szpitalnego jedzenia.
Kiwając delikatnie głową Ania bezwładnie opadła na kanapę stojącą w salonie. Biorąc głęboki wdech Kurek zajął miejsce obok niej. Serce mu się krajało kiedy widział ukochaną kobietę w takim stanie. Podstępna choroba powoli i sukcesywnie niszczyła Anie, a on mógł być jedynie biernym obserwatorem, nic więcej.
- Boje się, Bartek. – jej cichy szept przerwał cisze, która powoli zaczynała im ciążyć – A co jeśli to nic nie pomoże?
- Nawet tak nie myśl. Słyszałaś co mówił lekarz, czasem nawet jedna chemioterapia potrafi zniszczyć komórki nowotworowe.
- Mówisz to tak jakbyś był tego pewny.
- Bo jestem. – jego silne dłonie ostrożnie obejmują jej drobną twarz – I ty też musisz w to uwierzyć.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu na jej zmęczonej twarzy pojawił się prawdziwy uśmiech.
- Pójdę się troszkę odświeżyć, a ty w tym czasie zrobisz mi swoje naleśniki?
Śmiejąc się radośnie Kurek energicznie przytaknął. Blondynka w pośpiechu muskając swoimi wargami jego usta udała się w stronę łazienki. Odprowadzając ją wzrokiem szatyn z uśmiechem pokręcił głową. Ociężale wstając z miejsca skierował swoje kroki do kuchni. Choroba Ani zmieniła również i jego. Dawniej spontaniczny, roztrzepany, czasem wręcz dziecinny Bartek teraz spoważniał, wydoroślał , stał się bardziej odpowiedzialny. Przestał patrzeć na świat przez perspektywę swoich indywidualnych potrzeb. W tym momencie liczyła się tylko Ania, nic poza tym. Ona musiała wygrać z chorobą. Nawet na krótką chwilę nie mogła przestać wierzyć w sukces, w innym przypadku leczenie nie miałoby żadnego sensu.
Nucąc pod nosem swoją ulubioną piosenkę siatkarz wyjął z lodówki wszystkie produkty potrzebne do zrobienia naleśników. Już miał zacząć przygotowywać ciasto, kiedy z łazienki dobiegły go niepokojące odgłosy. Dźwięk tłuczonego szkła sprawił, że od razu sparaliżował go strach. Rzucając wszystko chłopak na miękkich jak wata nogach pobiegł do pomieszczenia w którym znajdowała się jego dziewczyna.
- Aniu, co tam się stało?! Wszystko w porządku?! Aniu?! Anka?!
Brak jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony dziewczyny zmusił Kurka do szybkiej reakcji. Gwałtownie ciągnąć za klamkę siatkarz wtargnął do łazienki. Widząc blondynkę, która entuzjastycznie szukała czegoś w szafkach poczuł ogromną ulgę.
- Przestraszyłem się kiedy usłyszałem tłuczone szkło. Chyba jestem już przewrażliwiony. Czegoś szukasz?
Nie odpowiedziała, bez słowa wyrzucała z szafki kolejne rzeczy.
- Ania? Co się dzieje?
Dopiero teraz jego wzrok powędrował na brzeg zlewu, na którym znajdowały się dwie dość sporej wielkości kupki jej długich, blond włosów.
- Skarbie?
Chciał do niej podejść jednak w tym momencie dziewczyna gwałtownie się wyprostowała. Dopiero teraz był w stanie dostrzec łzy, które spływały po jej bladych, zapadniętych policzkach.
- Skarbie ja…
- Bartek zrób coś z nimi. – przerywając mu blondynka wyciągnęła w jego stronę elektryczną maszynkę do golenia
- Ania o czym ty mówisz?
- Ja nie chcę patrzeć jak one garściami mi wypadają . Zgól mi je wszystkie.
- Ja? Ja nie mogę.
- Bartek zgól mi te włosy! – jej głos z początku tak słaby teraz stał się niezwykle stanowczy – Proszę.
Biorąc od niej maszynkę nie miał odwagi, aby spojrzeć jej w oczy. Podłączając urządzenie do prądu ustawił je na odpowiednią funkcję w duchu modląc się, aby Ania zrezygnowała ze swojego pomysłu. Ale ona milczała. Siadając na brzegu wanny mocno zacisnęła powieki, jednak mimo to łzy nadal wydostawały się na zewnątrz. Drżącymi rękoma szatyn wyłączył maszynkę i przystawił jej do skroni. Jeden ruch i pasmo blond włosów opadło na zimne kafelki. Jeszcze jeden ruch… i jeszcze jeden… i kolejny. Wszędzie znajdowały się kosmyki włosów zroszone złami… ich łzami…

***
Powroty są ciężkie. Tak dawno zbierałam się w sobie, żeby coś napisać, ale za każdym razem po kilku linijkach przerywałam. Z jeden strony to zabawne, że plan, który wcześniej tak skrzętnie układałam, teraz całkowicie się nie sprawdził. To miało wyglądać zupełnie inaczej, a wyszło tak jak zwykle. I niby mam jakiś pomysł na następne części, jednak pewnie znając mnie i tak zrobię to nie tak jak być powinno. No, ale już Was nie zanudzam. 

Dziękuje za to, że wierzycie we mnie do końca. Postaram się Was nie zawieść. Pozdrawiam 


15 komentarzy:

  1. Jeszcze nie moge dojść do siebie po tym rozdziale. Pierwsza część jest taka optymistyczna no i taka hm... pełna miłości, tej chemii. Michał w czarnej koszuli. Oh...
    Mam nadzieję tylko, że Anita nie będzie żałowała tego, co zrobili z Michałem.
    A przy drugiej części się popłakałam. Strasznie szkoda mi Ani, ale dobrze, że ma ona przy sobie Bartka. Przejdą przez to razem. W imię miłości.
    Pozdrawiam. Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana cieszę się, że wreszcie coś tu dodałaś ; ). Odcinek jest i romantyczny i cholernie smutny. Pierwsza część radosna, szczęśliwa. Anita świetnie czuje się w towarzystwie Michała, choć na początku kolacji czuła się lekko skrępowana. Nie spodziewałam się tego, że Michał i Anita pójdą ze sobą do łóżka. Z jednej strony okej, fajnie, ale z drugiej nie wiem czy dobrze się stało. Owszem miałam nadzieję na jakiś pocałunek, ale nie myślałam o tym, żeby się od razu e sobą przespali. Obawiam się, że Anita będzie miała wyrzyty sumienia. Dłużej tak być nie może. Widać, że Bąkiewiczowi na niej zależy, więc zapewne będzie chciał, aby Anita rozstała się z Damianem. A to nie będzie proste. Skoro kocha ich obu to nie wyobrażąm sobie, żeby łatwo podjęła decyzję. Może zranić zarówno Michała jak i Damiana.
    Ech, biedna Ania ; /. Przechodzi ciężkie chwile. Bartek stara się potrzymywać ją na duchu, powtarzać, że wszystko będzie dobrze. Wierzę, iż rzeczywiście tak się stanie ; >. Scena w łazience niezwylke ciężka. Kurek nie wiedział czy to zrobić czy nie. Ech... Ania będzie musiała zacząć nosić sztuczne włosy, albo jakąś chustę. Wiem jak oni się czują. Znam podobną sytuację, w jakiej się teraz znaleźli. Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek. Mam nadzieję, że w życiu naszych bohaterów wszystko się ułoży. Liczę, że kolejny odcinek pojawi się szybko i chcę Ci powiedzieć, iż wszystko co tworzysz jest fantastyczne ;*.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Marlena ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. końcówka mnie zszokowała na całego, nawet nie chcę sobie wyobrazić jak Ania poczuła się kiedy włosy zostały na jej rekach, może to zabrzmi dziwnie ale jestem uczulona na punkcie raka, chemioterapii i tych spraw, wiec wiem ze po jednej chemii włosy nie wypadają, nawet jeżeli to jest chemia ostra, ale wybaczam takie małe niedociągnięcie bo czasami to się zdarza i naprawdę mi to nie przeszkadza, ale jakoś taki cisnęło mi się na usta,( mam nadzieję że wybaczysz) cieszę się że Bartek jest ogromnym wsparciem dla niej, bo bałam się tego jaka będzie jego reakcja, czy sprosta, czy się przestraszy i sam nie będzie sobie umiał z tym dać rady, ale jest dobrze, on musi być silny za nich dwoje,
    nie powiem Bąkiewicz rzadko kiedy wzbudza u mnie jakieś silniejsze uczucia a tutaj dziś tak było, normalnie rozmarzyłam się jak zaczął całować Anitę, tak subtelnie i delikatnie, postawił sprawę jasno to też mi się podobało , boję się tylko tego że Anita może żałować tego co zrobiła, ja tam ją doskonale rozumiem, bo wiem że można kochać dwóch facetów równocześnie i wiem że to koszmarnie ciężkie uczucie

    cieszę się że wracasz :) powroty są trudne wiem po sobie ale najważniejsze to się przemóc, zmiana planów w trakcie pisania skąd ja to znam u mnie też ostatnio wszystko idzie w diabły i zmieniam całą fabułę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Autentycznie się popłakałam! Cieszę się, że Anita i Michał, że oni... No wiesz :) I nie sądzę, by była to tylko konsekwencja wypitego wina, jakieś odurzenie. Wydaje mi się, że ta "wspólna sprawa", poniekąd wtrącenie Anity w życie Bąkiewicza, było tylko wstrząsem, który pobudził całą lawinę. Chyba Damian po prostu będzie musiał przyjąć do wiadomości, że stracił narzeczoną. Ale to wcale nie teraz, po tym wieczorze. Ale wtedy, gdy pozwolił jej prowadzić sprawę siatkarza.
    Ania i Bartek... Podziwiam Kurka za tą miłość, zaangażowanie, oddanie, cierpliwość. Dziękuję Ci, że nie wykreowałaś go na samoluba, który zostawiłby Ankę, zostając przy swoich durnych podejrzeniach o jej zdradę. Wydoroślał, to widać na pierwszy rzut oka. Wystarczy tylko porównać sylwetkę siatkarza teraz, a kilka rozdziałów temu. To cieszy :) Odnoszę wrażenie, że ewoluujesz razem z nimi. Bardzo mi się to podoba :) A sama Ania... Wiem, że jest jej strasznie ciężko. Ale ma przy sobie kogoś, kto ją kocha i nigdy jej nie zostawi. To powinno znacznie podnosić na duchu mimo świadomości, że już jest bardzo źle.
    Przepraszam Cię za dotychczasową nieobecność. W moim życiu było dość sporo zawirowań i teraz staram się wyjść na prostą.
    Ściskam Cię mocno i życzę weny :*
    Anna.
    /some-chance/

    OdpowiedzUsuń


  5. Końcówka totalnie mną wstrząsnęła. Nawet nie próbuje ...
    Końcówka totalnie mną wstrząsnęła. Nawet nie próbuje sobie wyobrazić co musiała czuć Ania. Chemia wystarczająco osłabiła jej organizm a w dodatku zaczęły jej wypadać włosy. Nie dziwie się, że chciała się ich pozbyć i nie patrzeć jak przy normalnych czynnościach wypadają jej kępami. Moment kiedy Bartek ją goli jest tragiczny chociaż z drugiej strony pokazuje jak Kurek ją kocha i jak wiele potrafi znieść, bo dla niego to też jest przecież bardzo trudne.
    Pierwsza część za to sprawiła, że na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Nawet nie wiesz jak się ciesze, że to wszystko właśnie tak się potoczyło. Kochają się i to jest najważniejsze. Michał w końcu pokazał Anicie, że jest dla niego kimś więcej niż zwykłą koleżanką i to powinien być przełom w ich życiu. Mam teraz nadzieje, że Anita mimo sympatii do Rafała rozstanie się z nim i razem z Michałem stworzy parę. Teraz będę trzymała kciuki za tą dwójkę. Zaraz zresztą od nowa przeczytam ten pierwszy fragment.

    Nawet nie wiesz jak się ciesze, że tu wróciłaś. Przez ten cały czas brakowało mi tego opowiadania i co jakiś czas zaglądałam czy aby coś się tutaj nie pojawiło. Jak tylko nadrobię resztę zaległości, zostawię po sobie ślad na nowym opowiadaniu. Chciałabym Cię też serdecznie zaprosić na [weight-of-feelings] i [moment-of-truth] gdzie pojawiły się dzisiaj nowe rozdziały.

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Doceniam Kurka, że potrafi się tak poświęcić,ale chyba sama nie umiałabym zrobić tego,co on na samym końcu tego odcinka.. Brak mi zwyczajnie odwagi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, popłakałam się... Scena z Anią i Bartkiem, i to końcowe zdanie. Popłakałam się. Tak bardzo mi ich szkoda. A co do sceny z Miśkiem. Idealna. Był taki romantyczny. Kocham takiego Michała Bąkiewicza. I kocham Cię za to, że właśnie takiego Go ukazujesz. Troskliwy, romantyczny, mający COŚ w sobie mężczyzna. Zupełnie jak tutejszy Kurek. Którego też darzę ogromną sympatią, zarówno w realnym świecie jak w Twojej historii. I dziękuje Ci za to!

    OdpowiedzUsuń
  8. oczątek taki wspaniały romantyczny i erotyczny!!! Można by powiedzieć no wreszcie!!! Końcówka jednak sprawiła, ze się popłakałam!!! Ale tą chorobę można pokonać!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Czwarta od Słońca19 sierpnia 2012 14:52

    Michał kochaj Anitę, rozkazuje Ci! ;) Ahh jak romantycznie się u nich zrobiło. Kto by się opierał boskiemu Michałowi i jego czarnej koszuli ;) Ani szkoda i Bartka też.

    OdpowiedzUsuń
  10. no nie spodziewałam się tego poprostu...
    jak romantycznie i erotycznie się zrobiło;)
    mam nadzieję że Anita i Michał nie będą mieli wyrzutów sumienia....
    Aneta musi pogadać z Damianem i wtedy będzie mogła być z Bąkiewiczem;)
    za to końcówka bardzo smutna....
    mam nadzieję że Ania pokona raka...
    i będzie mogła być szczęśliwa z Bartkiem....
    czekam na nexta
    pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Michał i Anita są na dobrej drodze a po wydarzeniach, które miały miejsce w tym rozdziale. Te pocałunki i cała reszta są mega romantyczne, ale Damian w tym wszystkim mi nie pasuje i mimo wszystko trochę mi go szkoda. Dobrze by było gdyby Anita po powrocie Damiana z delegacji mimo wszystko powiedziała mu jaka jest prawda. Miłość to często zdradzieckie uczucie i potrafi nami manipulować. Nie wiemy w czyich rękach będzie nam lepiej.
    Jeśli chodzi o Anię i Bartka to ja mimo czasu nie jestem w stanie wydusić z siebie nic na temat tej sceny. To musi być tragedia...
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń


  12. Kochana ja w Ciebie nigdy nie przestanę wierzyć! To drugi ...
    Kochana ja w Ciebie nigdy nie przestanę wierzyć! To drugi rozdział (po Twoim ostatnim epilogu) na którym płakałam rzewnymi łzami. Wzruszało mnie tu wszystko! Najpierw ta przecudowna piosenka! Po prostu piękna! Później spotkanie Michała i Anity, ich pocałunek i wspólna noc. Błagam Michał kochaj Anitę już zawsze! No i na koniec ta smutna scena. Ja wierzę,ze ona pokona chorobę,ze Bartek będzie ją wspierał na każdym kroku i że to jeszcze bardziej umocni ich związek. Przejmująca scena z tym goleniem włosów,ale czym one są w porównaniu do zdrowia? Wierzę ze wszystko będzie dobrze! Pozdrawiam kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  13. No moja droga! jak ja uwielbiam gdy ty piszesz :)) uwielbiam :))))) i jestem, jestem piekielnie happy, że wracasz do nas. Ech wiesz jak bardzo szkoda mi Ani! to co ją spotkało jest okropnie trudne i niesprawiedliwe, nie zasłużyła sobie...rakk...aż mam Ciary. Bartek jest cudowny, wspierając swoją ukochaną, daję radę chociaż drży z niepokoju, że mógłby ją stracić. Wszytko będzie dobrze prawda? musi, oni to przetrwają...nie ma innego wyjścia. Anita i Michał...ten pocałunek był cudowny! przecież ona tak o tym marzyła...tylko wszystko się jeszcze bardziej pokomplikowało...ona kocha ich dwóch, ale czy na pewno?. Ciężko cokolwiek mądrego napisać w moim wykonaniu Cudownie i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  14. I stało się to, do czego sytuacja między Bąkiem a Anitą zmierzała ^^ wiedziałam, że nie odpuszczą, a bynajmniej on. Gdy już zauważył w niej kogoś idealnego dla siebie :) No bo tak jest :) I cóż, czy źle im było ze sobą? Właśnie bosko :D
    Ania ;( Ma Bartka przy sobie i to jest wielkie wsparcie. Brawa dla tego pana, bo takich facetów szukać ze świecą teraz. Widać, że mu zależy i to jest prawdziwa miłość. Scena z włosami wzruszająca bardzo i taka prawdziwa. Są w tym razem i razem muszą wyjść.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow. Wiesz co Ci powiem? Jesteś genialna w tym co robisz. Końcówka tego rozdziału zmroziła mi krew w żyłach. Tak bardzo mi żal Ani i Bartka. On chce jej pomóc a nie wie jak. Jest taki czuły w tym co robi. Łzy pojawiły się w moich oczach.
    Co do Anity to zastanawia mnie fakt czy ona też wyjedzie z Damianem czy zostanie. Jeśli zostanie to coś mi mówi, że jej znajomość z Michałem się pogłębi. I jeszcze ta noc.. Oj przeczuwam kłopoty.

    OdpowiedzUsuń