5 - Im wyżej uniesiesz mnie, tym mocniej upadnę. Im dalej tym niebezpieczniej Ciebie pragnę.



Wchodząc do naszego biura z uśmiechem strząchnęłam ze swoich ramion płatki śniegu. Jak na środek marca zima przyczepiła się do Bełchatowa na dobre, i za nic nie chciała go opuścić uraczając mieszkańców gęstymi opadami białego puchu. Co dla jednych było istnym przekleństwem i koszmarem ja traktowałam jako najpiękniejszą porę roku. Uwielbiałam wpatrywać się w korony drzew pokryte śnieżną pierzyną, a stanie w korkach spowodowanych złymi warunkami atmosferycznymi nie było dla mnie żadnym problem.
- Cześć. – Weronika wychodząc z gabinetu posłała w moją stronę pełen ciepła uśmiech. – Właśnie wstawiłam wodę, napijesz się herbaty?
- Z przyjemnością.
- Paskudna jest ta pogoda. Ciągle tylko pada ten śnieg, a temperatury jak na Antarktydzie. Jak tak dalej pójdzie to nadejdzie kolejna epoka lodowcowa i wszyscy zamarzniemy na śmierć.
Wzruszając ramionami zaśmiałam się głośno. Podchodząc do biurka blondynki rozejrzałam się uważnie po rozłożonych papierach. Prawdę mówiąc nie miałam najmniejszej ochoty przychodzić dzisiaj do pracy. Świadomie oddalałam w czasie wyjście z domu tylko po to aby jak najpóźniej zabrać się do sprawy Natalii. Pomimo moich zapewnień o profesjonalizmie i chorej ambicji, że podołałam temu zadaniu z dnia na dzień coraz ciężej było mi zapanować nad emocjami. Najgorsze w tym wszystkim było to, że widziałam cierpienie Michała i nic nie mogłam na to poradzić. Już niejednokrotnie powstrzymywałam się przed tym, żeby mocno się w niego wtulić i zapewnić go, że zrobię wszystko, aby był szczęśliwy. Ale jak mogłam to zrobić? Przecież nie zastąpię mu żony i córeczki. Chociaż nie wiem jak bardzo bym się starała nigdy nie będę w stanie nawet w niewielkim stopniu stać się dla niego tak ważna jak Natalia czy Zuzka. Poza tym miałam narzeczonego. Niewielki pierścionek zaręczynowy na serdecznym palcu lewej dłoni aż krzyczał do mnie, że mam poważne zobowiązania względem Damiana. Tylko co mogłam poradzić na to, ze głupie serce mimo wszystko wyrywało się do wysokiego bruneta o tęczówkach w kolorze mlecznej czekolady?
- Sprawdziłam tego taksówkarza, tak jak chciałaś. – Weronika omijając mnie usiadła wygodnie na krześle
- I dowiedziałaś się czegoś istotnego? – no i tyle było mojego ociągania się w pracy
- W zasadzie to nie. Ten facet rzeczywiście miał w ubiegły piątek kurs z Lipowej, ale żona klienta nie mówiła nic konkretnego. Po prostu zapakowała walizki do bagażnika i kazała się zawieźć na dworzec.
- Do nikogo nie dzwoniła? Nic nie tłumaczyła dziecku?
- Mała podobno co chwila pytała kiedy tata do nich dojedzie, ale nie podała konkretnego miejsca. A ta cała Natalia uparcie milczała.
- Czyli co kolejna ślepa uliczka? – wzdychając głośno z dezaprobatą pokręciłam głową
Nie mogłam pojąć dlaczego Natalia zdecydowała się na taki drastyczny krok. Może ich małżeństwo przechodziło kryzys, ale to przecież nie jest powód, aby zabierać ojcu dziecko i nawet nie raczyć go poinformować gdzie może się z nim zobaczyć. Po za tym to był przecież Michał. Tyle razy miałam możliwość przypatrywania się ich życiu rodzinnemu i za każdym razem kiedy Bąkiewicz tak czule mówił do swojej żony, obejmował ją, całował czy nawet patrzył na nią ja czułam nieprzyjemne ukucie małej szpileczki w okolicy serca. To nawet nie była zazdrość. To był żal. Wiedziałam, że ja pomimo najszczerszych chęci nigdy nie będę w stanie pokochać Damiana tak samo mocno jak Michał kochał Natalię. I to była największa porażka w moim życiu. Mając u swojego boku wspaniałego faceta ja bawiłam się w jakąś chorą, platoniczną miłość bez żadnej przyszłości.
Moją konwersację z Weroniką przerwało ciche pukanie do drzwi. Odwróciłam się aby sprawdzić, kto tym razem złożył nam wizytę i zamarłam widząc w progu Bąkiewicza. Moje serce mimowolnie zaczęło bić dwa razy szybciej, a te przeklęte stado motyli w brzuchu znów dało o sobie znać.
- Cześć. Nie przeszkadzam?
Zmuszając się do delikatnego uśmiechu lekko pokręciłam głową. Zapraszając go do mojego gabinetu poprosiłam Weronikę o dwie kawy, po czym ruszyłam za siatkarzem. Idąc krok w krok za nim czułam intensywny zapach jego perfum, który przyjemnie drażnił moje nozdrza. Trzydniowy zarost oraz kosmyki włosów ułożone w całkowitym nieładzie tylko dodawały mu na atrakcyjności.
- Coś się stało? – wymijając bruneta usiadłam wygodnie w swoim fotelu próbując ignorować te jego czujne, czekoladowe spojrzenie
- Znalazłem coś. Chyba już wiem kim jest ten facet z którym pisała Natalia. – Bąkiewicz wyciągnął z kieszeni płaszcza zmiętą fotografię – To zdjęcie znalazłem kiedyś przypadkiem w jej notesie. Pamiętam, że kiedy się jej zapytałem o nie to zrobiła mi straszną awanturę. Potem położyła je do albumu i tak już leżało dopóki teraz go nie wziąłem.
Biorąc od niego fotografie nasze dłonie niechcący się spotkały. Czując na swojej skórze jego dotyk zadrżałam. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz, a serce o mało nie wyskoczyło z piersi. Zmieszana cofnęłam rękę i utkwiłam wzrok w zdjęciu. Z kolorowego papieru patrzyła na mnie uśmiechnięta Natalia ubrana w dwuczęściowe bikini, a za nią stał wysoki, przystojny blondyn, który obejmował ją w pasie. Oboje młodzi, piękni i z tego co można było zauważyć na pierwszy rzut oka – szaleńczo w sobie zakochani.
- Odwróć je na drugą stronę. – pięści Bąkiewicza zacisnęły się na oparciach biurowego krzesła
Niepewnie spełniłam jego polecenie.
- Dla Natalki, żeby zawsze pamiętała, że prawdziwa miłość nigdy się nie kończy. Jacek Malicki. – zdziwiona spojrzałam na Michała – Czyli najprawdopodobniej to jest nasz J., tak?
- Wszystko na to wskazuję.
- Wiesz coś o nim więcej? Gdzie mieszka? Czym się zajmuję, wtedy byłoby nam łatwiej znaleźć Natalię i Zuzkę.
Zrezygnowany brunet przetarł twarz dłońmi. Zapewne znowu w nocy nie zmrużył oka. Obwinianie siebie o cała tą sytuację zajmowało mu każdą wolną chwilę. Widać było, że te kilka ostatnich dni kosztowało go naprawdę dużo nerwów i stresu. Nie mogłam tak spokojnie patrzeć na to, jak mężczyzna mojego życia zadręcza się zupełnie bezpodstawnie. To, ze Natalia od niego uciekła zabierając ze sobą ich córeczkę było – moim zdaniem – tylko i wyłącznie jej głupim wybrykiem. Chciała zasmakować trochę wolności i poczuć się tak samo jak kilka lat temu. Tylko zapomniała w tym wszystkim o najważniejszym – miała rodzinę. Dla dobra dziecka powinna była załatwić tą sprawę normalnie jak człowiek, a nie zostawić jedną, głupią wiadomość mając nadzieję, że to wystarczy.
- Wiem niewiele. Oboje chodzili razem do liceum, z tego co kiedyś dowiedziałem się od Natalii to nawet przez jakiś czas byli parą, ale czegoś zabrakło w ich związku. Potem zostali przyjaciółmi. Ale odkąd ja zacząłem się z nią spotykać ich kontakty osłabły. On wyjechał podobno z kraju. Na początku jeszcze dzwonili do siebie, pisali, ale potem zaniechali i tego.
- Może oni cały czas się ze sobą kontaktowali, tylko ty nie maiłeś o tym pojęcia?
- Możliwe. Wiesz teraz już naprawdę nie wiem co mam o tym wszystkim sądzić. – na twarzy Michała pojawił się gorzki uśmiech – Każdego dnia dowiaduję się o tym, ze całkowicie nie znałem kobiety z którą mieszkałem od tylu lat.
Patrząc na ten ból wypisany w jego smutne spojrzenie miałam ochotę podarować mu gwiazdkę z nieba, spełnić każde jego marzenie czy zrobić cokolwiek żeby tylko zobaczyć ten jego uśmiech wart więcej niż milion dolarów. Ale niestety byłam bezradna. Jedną rzeczą, którą mogłam dla niego zrobić było odnalezienie jego rodziny, ale nie sądziłam, aby ponowne spotkanie z Natalią było dla niego powodem do szczęścia.
- Paradoks, prawda? Zdawało się, że mam wszystko, a okazuję się, że moje małżeństwo od samego początku było budowana na kłamstwie. – dlaczego on mi to robi, dlaczego musi tak uparcie wpatrywać się we mnie tymi najpiękniejszymi tęczówkami pod Słońcem – Ale co ja ci będę zanudzał. Jeszcze tylko zniechęcę cię do zamążpójścia, a przecież z Damianem tworzycie taką wspaniałą parę.
Damian może i tworzy, ja już niekoniecznie. Jeśli nasz związek miałby się w przyszłości rozpaść to jedyną winną tego osobą byłabym ja. A wszystko tylko i wyłącznie dlatego, że podobnie jak Natalia również i ja codziennie okłamywałam blondyna. Absurd – potępiałam jej zachowanie, a sama robiłam dokładnie to samo.
Delikatnie kręcąc głową starałam się odpędzić od siebie niewygodne myśli. Jak najszybciej musiałam się czymś zająć. Włączając monitor komputera szybko znalazłam na pulpicie ikonę przeglądarki. W wyszukiwarce wpisałam hasło – Jacek Malicki i naciskając enter czekałam na jakiekolwiek rezultaty. Wyskoczyło mi kilkanaście stron. W skupieniu przeglądałam kolejne z nich z nadzieją, że znajdę w końcu coś konkretnego, a nie same połowiczne informację. W końcu natrafiłam na angielską stronę poświęconą jego pracy - chyba byliśmy w domu.
- Znalazłam coś...

TYMCZASEM
Ania mocniej wtuliła się w bok ukochanego mężczyzny. Rzadko kiedy mieli okazję wieczorami posiedzieć i najzwyczajniej w świecie poleniuchować trochę. Bartek praktycznie cały czas był w ciągłych rozjazdach. Jak nie Kędzierzyn to Jastrzębie albo Olsztyn, do tego dochodziła Spała oraz mecze wyjazdowe niemal po całym świecie. Ale również i Ania nie należała do osób, które bezczynnie siedzą w jednym miejscu. Studia na trzecim roku fizjoterapii oraz dorabianie sobie w sztabie leczniczym bełchatowskiej drużyny skutecznie wypełniały jej kalendarz. Nic więc dziwnego, że czasem oboje byli tak zmęczeni, że nie mieli ochoty ani na żadne wyjście, ani na romantyczną, kolację przy świecach. Niemniej jednak kiedy tylko udało im się wygospodarować chociaż jeden wolniejszy dzień byli nierozłączni.
- Ziemia, do Bartka. – roześmiana dziewczyna machnęła kilka razy dłonią przed twarzą siatkarza – Jesteś tu czy ktoś cię porwał, co?
- Co? – szatyn delikatnie pokręcił głową – Mówiłaś coś?
- Tak, że będziesz ojcem.
- Co?! Jak to?! – Kurek ze strachem w oczach spojrzał na blondynkę – Żartujesz prawda? Znaczy się wiesz to byłaby fantastyczna wiadomość, ale przecież moja praca, twoje studia i tak dalej.
Ania pełna powagi przyglądała się zmieszaniu malującemu się na twarzy Kurka. Już dawno rozmawiali o dziecku i zgodnie stwierdzili, że jeszcze nie czas. Mieli przecież swoje plany, marzenia do których realizacji dążyli i maleństwo niestety na razie nie wchodziło w grę. Oboje mieli wszystko zaplanowane i za kilka lat po tym jak będą już małżeństwem,  wyprowadzą się ze swojego mieszkania w bloku do pięknego, przestronnego domu na peryferiach miasta przyjdzie czas również na dziecko, ale jeszcze nie teraz.
- Oczywiście, że żartuję. – w końcu blondynka nie wytrzymała i zaczęła głośno się śmiać – Nie jestem w ciąży kochanie i w najbliższym czasie nie zamierzam wydać na świat małego Kurka.
- Kamień z serca. Znaczy wiesz, że cieszyłbym się nawet jeśli mielibyśmy zostać rodzicami za kilka miesięcy, no ale...
- Tak wiem, wiem. Bartek czy coś się stało? – Ania z czułością popatrzyła na szatyna – Jesteś jakiś nieobecny. Coś cię dręczy?
- Coś dziwnego dzieję się z Bąkiewiczem. Zupełnie go nie poznaję.
- To znaczy?
- Odkąd wróciliśmy z Rzeszowa cały czas ma o wszystko pretensję. W ogóle nie skupia się na treningu, popełnia proste błędy. To do niego niepodobne. Na wczorajszych zajęciach nakrzyczał na Nawrockiego kiedy ten zwrócił mu uwagę, a następnie jak gdyby nigdy nic wyszedł z hali.
- To rzeczywiście do niego nie podobne. – Ania westchnęła głośno – Może pokłócił się z Natalią i dlatego?
Kurek delikatnie wzruszył ramionami.
- No, ale już nie ważne. – Bartek ostrożnie odgarnął kosmyk blond włosów dziewczyny, po czym uśmiechnął się w jej stronę – Co porobimy?
- Ja nie wiem co ty będziesz robił, ale ja idę się trochę odświeżyć, a potem idę do łóżka. – Ania odwzajemniając gest gwałtownie wstała z kanapy
- Oj kotku teraz? Tak dobrze, się siedzi. Posiedź ze mną jeszcze chwilkę.
Blondynka jedynie przelotnie musnęła swoimi wargami usta szatyna, a chwilę później była już w łazience. Ściągając z siebie T-shirt wrzuciła go do kosza na pranie. W staniku i spodniach stanęła nad zlewem i nałożyła na szczoteczkę odpowiednią ilość pasty. Szczotkując zęby dziewczyna z zaciekawieniem wpatrywała się w broszurę wiszącą nad lustrem. Ulotka rozdawana do jakiegoś kremu przestawiała sposób badania piersi. Z czystej ciekawości zaczęła po wypłukaniu buzi postępować zgodnie z kolejnymi krokami. Badając się pod lewą pachą natrafiła na niewielki, lecz wyczuwalny guzek. Zdziwiona kilka razy przejechała dłonią w tym samym miejscu upewniając się czy aby się nie pomyliła. Guzek choć mały nadal się tam znajdował.
- Kochanie. – drzwi do łazienki gwałtownie się otworzyły, a w progu stanął Bartek – Mówiłaś coś o jakimś prysznicu czy coś? Mogę się dołączyć?
Podchodząc bliżej niej delikatnie objął ją w pasie, a jego usta złożyły subtelny pocałunek na jej nagim karku. Ania uśmiechnęła się pod nosem. Przymrużając powieki oddała się chwili rozkoszy uznając, że nie wielki guzek to nic poważnego...

***
Witam. W bólach, w trudach, w leniu, ale odcinek się pojawił. Z efektem takim jak wyżej, ale to zostawię już Wam. Tak jak widać powoli sprawa z Natalią zaczyna się wyjaśniać, ale na jej finał będziecie musiały jeszcze trochę poczekać. Ale żeby nie przedłużać, bo odcinek i tak długi wyszedł: pozdrawiam i do zobaczenia za dwa tygodnie.


11 komentarzy:

  1. no to już wiemy kim jest ten tajemniczy J....
    mam nadzieję że uda im się znaleźć Natalię i Zuzię....
    w sumie to małżeństwa Bąkiewicza i tak nie da się uratować ale niech chłopak pozna chociaż prawdę i niech ma szansę na widywanie córki....
    zaniepokoił mnie ten guzek który Ania u siebie wykryła....
    oby to nie był rak....
    dziewczyna jak najszybciej powinna udać się do lekarza....
    czekam na nexta
    pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Niewielki guzek? No, bagatelizowanie takiej sprawy na pewno nie przyniesie niczego dobrego... A co do Michała to odniosłam wrażenie, że Zuza nie jest jego córeczką, ale to tylko moje myśli. Mam nadzieję, że jednak Anita szybko odnajdzie obie kobiety. I wszystko ułoży się w jakąś logiczną całość.

    OdpowiedzUsuń
  3. W sprawa tajemniczego zniknięcia Natali i Zuzi chyba zaczyna powoli coś się dziać... mam nadzieje, że już niedługo Michał dowie się gdzie jest jego żona z córką... a co do Ani to mam nadzieje, że ten guzek to nic takiego... czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:)
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zacznę od końca, bo zaczynam się martwić... GUZEK?! Co z tego, że niewielki! Anka, lecimy do lekarza, i to już, zaraz, TERAZ! Rety, mam nadzieję, że to nie jest to, co ja myślę, bo jeśli tak, co to teraz? Bartek chyba się załamie...
    Szkoda mi Michała. Facet nie zasługuje na coś takiego. Kochał i kocha dalej żonę i córkę, mimo tej zdrady. Nie dziwię się, że naszej pani detektyw trudno znościć ten ból w jego oczach, a w dodatku, gdy wspomina o "udanej parze" z Damianem. Ach...
    Pozdrawiam, Anna.
    /trudny-przpadek/

    OdpowiedzUsuń
  5. No to sprawa związana z Nataliom zaczyna powoli się rozwiązywać wiemy kim jest ten cały J i co było między nimi. Matko niech Ania rusza się z domu i pędzi do lekarza bo lepiej nie bagatelizować tego chociaż ten guzek jest mały i mam nadzieję że znajdzie wsparcie u Bartka. Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  6. No to chyba już wiem jakie komplikacje przewidujesz w związku u Ani i Bartka, ja swego czasu miałam podobny problem co blondynka, i była tak kontrolowana panika, ale wszystko skończyło się dobrze a guzek sam się wchłonął, mi się wydaje że w tej sprawie z Natalią i Michałem to dopiero początek komplikacji, przecież oni mają dziecko, nawet jak jakimś cudem Natalia się odnajdzie to pewnie będzie to oznaczało batalię o dziecko

    OdpowiedzUsuń
  7. To musi być ciężka sytuacja dla Anity...każdego dnia widuje Michała, każdego dnia coraz mocniej jest w nim zakochana. Pomaga mu z całych sił żeby tylko był szczęśliwy żeby na jego twarzy pojawił się uśmiech. Jest jego przyjaciółką chociaż ta przyjaźń sprawia jej ból. Patrzyła jaki Michał jest szczęśliwy u boku Natalii...mimo, że jest narzeczoną Damiana to nie potrafi nie myślec o Michale. W jakimś stopniu kocha swojego narzeczonego ale nie tak bardzo jak Michała- skomplikowała sobie życie dziewczyna. Wszystko wskazuję na to, że jesteśmy bliżej rozwiązania i odnalezienia Natalii i jej córeczki- tajemniczy Pan J już jest coraz mnie tajemniczy. Ania i Bartek tworzą taką szczęśliwą parę:) go wystrychała z tą ciążą;p tylko jej reakcja mnie niepokoi mały guzek nic takiego? niech tego nie lekceważy. Cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko! Jak to mały guzek?! Mam nadzieję,ze ona tego nie zbagatelizuje... Błagam.. Co do Anity i Michała to naprawdę jest mi jej szkoda. Nie ma nic gorszego niż kochać kogoś bez wzajemności.. Ciekawa jestem czy cała ta sytuacja zbliży ich od siebie. A jeśli nie to co będzie? Wyjdzie za mąż,wiedząc,ze będzie nieszczęśliwa? Mam nadzieję,ze ta cała Natalii kiedy już zdecyduje się na powrót nie sprawi,ze Michał bez mrugnięcia okiem jej wybaczy. Na koniec chce Ci powiedzieć,ze Ty zawsze potrafisz wymyślić oryginalną fabułę i za to Cię uwielbiam :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Coraz więcej dowiadujemy się o zniknięciu Natalii i już wiemy kim był ten J. Ciekawe czy to z nim uciekła Natalia ? Anita cierpi, kurczę kochać jednocześnie dwóch facetów ? Zobaczymy z kim na końcu będzie. Choć ja liczę, że z Michałem ; ). Ej ! Ania niech idzie do lekarza zrobić badania. Wiem co mówię. Ten guzek moze świadczyć o nowotworze. Fajnie, że gdyby Ania była w ciąży, to Bartek by się ucieszył ; >. Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek. Przepraszam Cię, że ten mój komentarz jest dziś lekko denny ;/. Powiadom mnie oczywiście o nextcie ;D
    Pozdrawiam Marlena

    OdpowiedzUsuń
  10. Z jednej strony to bym chciała, żeby ta żona Bąka się znalazła...a z drugiej gdyby nie, i za jakiś czas i ona i on się przełamali i coś wspólnymi siłami zaczęli budować...ah, no nic ;)
    Pozdrawiam, M. [neonow-szept.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  11. Czwarta od Słońca13 sierpnia 2012 02:21

    Blog jest super, przeczytałam wszystkie 5 odcinków i czekam na reszte, bo jestem ciekawa !!! Zapraszam serdecznie na mojego bloga: www.siatkarskie-opowiesci.blog.onet.pl i bardzo prosze, żebys informowała mnie na nim o nowych odcinkach :))

    OdpowiedzUsuń