8 - Staram się Ciebie dosięgnąć, prawie Cię czuję, jesteś prawie tutaj, a potem znikasz.



Mocniej zaciskając dłonie na kierownicy kątem oka spojrzałam na siedzącego obok Michała. Był załamany. Beznamiętnie wpatrując się w przednią szybkę uparcie milczał, a jego dłonie nerwowo gładziły kolana. Próbując zapomnieć o tej całej scenie, która rozegrała się w Warszawie skupiłam się na drodze. Niestety w mojej głowie wciąż siedziały słowa ich kłótni, krzyki Michała, płacz Natalii. Ale to nie było najgorsze. Moment krytyczny miał miejsce wtedy kiedy niespodziewanie do domu wszedł Malicki razem z Zuzią. Mała widząc Bąkiewicz od razu rzuciła się mu na szyje i całując zapewniała, że tak bardzo go kocha i strasznie się za nim tęskniła. Widziałam jak brązowe tęczówki siatkarza zachodzą łzami a ciało delikatnie drży. Odgrywał wewnętrzną walkę między tym co czuł a tym co wiedział. I wtedy stało się coś, czego nawet ja się po nim nie spodziewałam. Mocno tuląc dziewczynkę do siebie Michał całował ją po włosach i twarzy szepcząc cały czas tylko trzy słowa: ‘ Moja mała księżniczka ‘. Musiał się czuć okropnie. Wszystko to w co wierzył i co kochał w jeden chwili obróciło się w gruz, a bajka, jaką do tej pory było jego życie, zamieniła się w niekończący się koszmar.
- Musisz pewnie uważać, że jestem żałosny. – jego głos przerwał mi rozmyślania – Przez tyle lat tkwiłem w związku, który był całkowitą fikcją. 
Biorąc głęboki oddech niepewnie spojrzałam w lusterko wsteczne upewniając się, że Weronika jedzie tuż za nami. Przecież Bąkiewicz nie mógł w takim stanie prowadzić. Z tych nerwów mógł jeszcze zrobić krzywdę albo sobie albo komuś innemu. Dlatego też ostro postanowiłam, że ja będę prowadziła jego auta, natomiast blondynka wróci do Bełchatowa moim samochodem. Michał nawet nie zareagował gdy mu o tym powiedziałam. Bez żadnego słowa sprzeciwu usiadł na miejscu pasażera. Najwidoczniej było mu wszystko jedno. Pragnął jedynie jak najszybciej wydostać się z tej przeklętej Warszawy gdzie jego serce przestało bić. 
- Wcale tak nie myślę. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą – Tylko jakoś strasznie trudno mi w to uwierzyć. 
- Wiesz jeszcze kilka miesięcy temu myślałem, że mam wszystko. -  na jego twarzy pojawił się gorzki uśmiech – Miałem żonę którą kochałem, córeczkę która byłą całym moim światem i siatkówkę, która od zawsze była moją pasją. A potem wszystko zaczęło się pieprzyć. Kolejne niby delikatne kontuzje, z których coraz gorzej było się wyleczyć, kłótnie z Natalią, ciche dni na których cierpiała Zuzka. Nic mi się nie udawało, ani w klubie ani w rodzinie. Aż w końcu straciłem je obie. Jeśli teraz będę musiał pożegnać się z siatkówką to już całkowicie nie będę miał po co żyć. 
- Michał co ty za bzdury pleciesz? – nerwowo zacisnęłam palce na skórzanej obręczy kierownicy – Jesteś jeszcze młody. Masz całe życie przed sobą, jeszcze spotkasz kogoś, kto odmieni twój świat. – zmuszając się do uśmiechu za wszelką cenę chciałam powstrzymać kropelki łez, które zdążyły już nagromadzić się pod moimi powiekami 
- Wierzysz w to? Bo ja już nie wierzę w nic. 
- Pamiętaj jeśli dzisiaj jest źle to tylko po to, aby jutro mogło być już lepiej.
- Taaa... jasne. – odwrócił twarz w stronę bocznego okna
Szybkim ruchem dłoni wytarł ze swojego policzka łzę. Najwyraźniej miał nadzieję, że nie będę świadkiem jego słabości, ale mylił się. Michał zawsze był twardy, nigdy się nie poddawał, walczył do końca. Kiedy wszyscy go krytykowali on zaciskał zęby i dalej pracował nad sobą, żeby udowodnić niedowiarkom swoją wartość. Nie przejmował się zgryźliwymi uwagami czy jednoznacznymi gestami. Dawał z siebie wszystko i to zawsze procentowało w odnoszenie kolejnych sukcesów. Jednak teraz widząc jak ten wielki, trzydziestoletni mężczyzna płacze ja już wiedziałam, że się poddał. Nie miał siły sam stawiać czoła problemom, które ciągle piętrzyły się przed nim. W takich chwilach pragnęłam objąć go ramieniem i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Chciałam być dla niego wsparciem, ale doskonale zdawałam sobie sprawy z tego, że Michał nie będzie chciał żadnej pomocy z mojej strony.
- Nie mogę pojąć, jak przez tyle lat Natalia mogła mnie oszukiwać i zwodzić. A ja kretyn nie domyśliłem się, że coś jest nie tak. 
- Czasami miłość przysłaniam nam rzeczywistość. – uśmiechając się gorzko próbowałam zapanować nad drżeniem swojego ciała – Co teraz zamierzasz zrobić?
- Wniosę sprawę o ustalenie ojcostwa. Jeżeli Natalia przez tyle czasu kłamała, to nie mam żadnej pewności czy mówiła mi prawdę teraz.
- A jeśli okaże się, że Zuzia jest córką Milickiego, to co wtedy?
Brunet wzruszył ramionami. 
- Nie obchodzi mnie to. To ja byłem przy niej kiedy była mała. To ja czytałem jej bajki, siedziałem przy niej nocami kiedy źle się czuła. Ona jest moją córką, nawet jeśli nie biologiczną to i tak ją kocham i nic tego nie zmieni. Nadal będę starał się o uzyskanie całkowitej opieki nad nią.
Nie miałam serca aby powiedzieć mu, że jego szanse na wygranie tej sprawy są równe zeru. Żaden sąd nie przyzna opieki nad dzieckiem dla Michała w momencie gdy słowa Natalii okażą się być prawdą i Zuzia rzeczywiście nie jest jego córeczką. Jego sytuacje paradoksalnie pogrążał fakt, że Małej nie działa się żadna krzywda u matki i nie było żadnych przesłanek, żeby w przyszłości miało to ulec zmianie. 
- Jak o tym wszystkim dowiedzą się ci pożal się Boże dziennikarze, to przez kilka najbliższych tygodni będą na mnie żerować. Już widzę te wszystkie nagłówki krzyczące z pierwszych stron gazet – kręcąc z dezaprobatą głową brunet westchnął głośno – Bąkiewicz rogaczem. Czy spadek formy zawodnika bełchatowskiej drużyny jest spowodowany odejściem ukochanej żony do kochanka?
- Michał daj sobie z tym spokój. Wiesz jacy są ludzie, trochę pokomentują, ale szybko znajdą sobie jakąś inną sensacyjną wiadomość którą wezmą na języki. Grunt, żeby nie dać się temu stłamsić. Musisz być silny.
- Tylko, ze ja już nie mam dla kogo walczyć, rozumiesz? Równie dobrze mógłby strzelić sobie teraz w łeb i byłoby po kłopocie, tylko wiesz co? Jestem tchórzem, pieprzonym frajerem, którego samobójstwo zapewne zakończyłoby się fiaskiem. 
Każde jego słowo było niczym mała, ostra szpileczka wbijana prosto w moje i tak już poranione serce. Przecież on nie mógł tak po prostu się poddać, musiał zawalczyć...dla siebie... dla mnie...

... wchodząc do swojego mieszkania zamknęłam za sobą drzwi. Odkładając na półkę w przedpokoju wszystkie dokumenty i klucze do samochodu westchnęłam cicho. Byłam wykończona psychicznie i fizycznie. Nie marzyłam już o niczym innym jak tylko długiej, relaksującej kąpieli i ciepłej pierzynie. Wywiązałam się ze swojego obowiązku i teraz potrzebowałam odpoczynku od Bąkiewicza. Jego sprawa kosztowała mnie wystarczająco dużo łez, cierpienia i wyrzutów sumienia. Gdyby nasza współpraca miałaby przeciągnąć się w czasie załamałabym się całkowicie, a mój związek z Damianem zapewne rozpadłby się. A tego mimo wszystko nie chciałam. Wiem, ze tkwiłam w chorej sytuacji, ale w pewnym sensie kochałam ich obu. Wiedziałam, ze narzeczony zawsze będzie przy mnie, pocieszy kiedy będzie trzeba czy podtrzyma na duchu, ale przecież był jeszcze Michał. Wystarczyło tylko, że spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi tęczówkami, a ja byłam w stanie zrobić dla niego wszystko. Moje serce biło szybciej za każdym razem kiedy on pojawiał się w pobliżu, a gdy tylko przymykałam powieki w powietrzu czułam zapach jego ulubionych perfum. Było tylko jedno ale – nas nigdy nie połączy żadne uczucie. Byłam święcie przekonana, ze Michał nigdy nie spojrzy na mnie jak kobietę. Dla niego będę tylko i wyłącznie dobrą znajomą, która zawsze oferowała mu swoją pomoc. Gdybym tylko miała w sobie trochę więcej odwagi to wszystko wyglądałoby może zupełnie inaczej, ale ja byłam tylko cholernym tchórzem, pieprzoną frajerką która bawi się w platoniczne uczucie. 
- Jesteś już. – słysząc za sobą głos Damiana uśmiechnęłam się delikatnie w jego kierunku
- Nareszcie w domu. – odwieszając swój płaszcz do szafy podeszłam bliżej niego
- I jak? Pewnie zmęczona?
- Przytul mnie, Damian. – zupełnie ignorując jego pytanie spojrzałam na niego błagalnie
- Słucham?
- Przytul mnie.
Nie musiałam po raz kolejny powtarzać. Po paru sekundach moje wątłe ciało zostało zamknięte w silnym uścisku blondyna. Wtulając swoją twarz w jego tors wsłuchiwałam się w spokojny rytm bicia jego serca. Tak bardzo chciałam, aby to właśnie on był jedynym mężczyzną w moim sercu... ale niestety rzeczywistość była inna... mniej szczęśliwa, bardziej szara i budowana na kłamstwie... 

TYMCZASEM
Śpiewając pod nosem piosenkę, która właśnie była puszczana przez lokalną radiostację Ania z uśmiechem kierowała swoje kroki w stronę sypialni. Jeden wolny dzień całkowicie wystarczył, aby się rozpogodziła. O małym guzku pod pachą, którego wyczuła kilka dni wcześniej, już nie pamiętała klasyfikując go do rzeczy mało poważnych.  Zresztą przy Bartku nie sposób było się smucić. Szatyn był istnym wulkanem pomysłów i zawsze umiał tak zorganizować im wspólnie spędzony wolny czas, że blondynka nie myślała już o niczym innym jak o tym, że ponad życie kocha tego ponad dwumetrowego faceta z błękitnymi jak lazurowa tafla oceanu tęczówkami.  
Zakładając za ucho kosmyk blond włosów, który wydostał się z luźnego kucyka dziewczyna zaśmiała się cicho. W krótkich dżinsowych szortach i bartkowej koszulce czuła się najlepiej. Korzystając z tego, że Kurek przebywał właśnie na treningu, a ona nie miała nic ważniejszego do roboty dziewczyna postanowiła zrobić porządki w domu. Po dokładnym sprzątnięciu kuchni i salonu przyszedł czas na wstawienie prania. Zbierając koszulki Bartka, które było porozrzucane po całym salonie Ania z dezaprobatą pokręciła głową. Siatkarz nigdy nie przejawiał jakiegoś większego zamiłowania do porządku. Wręcz przeciwnie, tam gdzie przebywał szatyn zawsze panował bałagan. Kiedy tylko blondynka musiała na kilka dni wyjechać z Bełchatowa obawiała się tylko jednego – w jakim stanie zastanie mieszkanie kiedy wróci i niestety zawsze sprawdzały się jej najgorsze przypuszczenia. Bartek po prostu był bałaganiarzem i za nic nie chciał tego zmienić. 
Podnosząc kolejne rzeczy wzrok dziewczyny powędrował na biały materiał leżący przy łóżku. Uśmiechając się szeroko pod nosem dziewczyna zgarnęła z podłogi swój stanik, który kilka dni wcześniej Bartek w niezbyt delikatny sposób z niej zerwał. 
- Skarbie już jestem! – Ania słysząc roześmiany głos chłopaka szybko odłożyła biustonosz na stertę koszulek trzymaną w dłoniach 
Już miała zawołać Kurka, kiedy na wewnętrznej stronie miseczki swojego biustonosza zauważyła małą, czerwoną plamkę. Krew. Jej puls mimowolnie podskoczył, a ręce zaczęły drzeć.
- O tu się przede mną chowasz. – wchodząc do sypialni Bartek uśmiechnął się ciepło w stronę narzeczone, a następnie podchodząc bliżej musnął jej policzek swoimi wargami – Co robisz?
- Nic. – szybko przysłaniając część swojej garderoby jedną z koszulek dziewczyna nerwowo odwzajemniła jego gest – Zbieram pranie.
- Zamiast odpocząć, to ty oczywiście musiałaś znaleźć sobie jakieś zajęcie, ale zaraz to zmienimy. Co byś powiedziała na jakiś przepyszny obiad mojej roboty?
Blondynka zupełnie zignorowała na jego propozycję. Czując pod powiekami piekące kropelki łez za wszelką cenę starała się nad nim zapanować.
- Ania?
- Słucham? – kręcąc delikatnie głową spojrzała na niego
- Pytałem się o obiad. Ale skarbie coś się stało, jesteś strasznie blada.
- Nie, nie. Wszystko w porządku. A co obiadu to jasne, tylko na początku wstawię pranie. – nie czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony Bartka dziewczyna wyszła w pośpiechu z pokoju
Znajdując się w łazience zamknęła za sobą drzwi na zamek po czym rzucając trzymane w dłoniach brudne rzeczy w kąt podeszła do lustra. Zdejmując koszulkę Ania niepewnie spojrzała w swoje odbicie. Drżącymi dłońmi zaczęła ostrożnie masować miejsce, w którym kilka dni wcześniej wyczuła guzek w nadziei, że już go tam nie ma.... niestety, był. Opierając się plecami o ścianę blondynka zjechała po niej w dół. Pozwalając łzom cieknąć po swoich policzkach nie mogła uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę... ona nie mogła być chora... nie mogła mieć raka...

***
Akuku. Jestem wcześniej. Zmieniam formę dodawania odcinków zamiast co dwa tygodnie postaram się aby następna cześć ukazała się najpóźniej w tydzień po opublikowaniu ostatniej części. Do października chciałabym przynajmniej w większość historii zakończyć. 
Wróciłam z Memoriału i było cudowanie! Już odliczam dni do następnego meczu, prawda Iza ? ;)

Początkowo pierwszy odcinek miał się pojawić po zakończeniu Lost To You, niemniej jednak zdanie zmieniłam i w najbliższych dniach powinna nowość się pojawić. Ale mogę zapewnić, że ta historia będzie szybka – nie przewiduje więcej niż 13 odcinków. A o czym dokładnie będzie przekonacie się nie długo. Pozdrawiam


14 komentarzy:

  1. ,,Bo ja już nie wierzę w nic...''- po tych słowach rozkleiłam się kompletnie. Wszystko w co wierzył, wszystko w czym pokladał nadzieje, wszystko co kochał i dwie kobiety, które kochał- to wszystko tak nagle się skończyło.
    Anita... hm... Niech nigdy nie mówi nigdy. Jak to powiedział kiedyś ktoś mądry ,,Porzuć frajera (Damiana) dla bohatera (Michała)'' hi..
    Ania... Ona nie może być chora. Przecież ona się załamie. A co na to wszystko Bartek? Ale oni sie kochają i przejdą przez to razem. Ja mam taką nadzieję. Zresztą rak wczesnie wykryty można leczyć...
    Czekam z niecierpliwością na rozdział numer 9 :)

    A co do meczu to do którego pdliczamy czas? Do 22 października? Już skreślam dni w kalendarzu od poniedziałku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla Michała wieść że Zuzia nie jest jego córką jest czymś bardzo bolesnym, nie spodziewal się czegoś takiego... mam nadzieje, że szybko się pozbiera a Anita mu w tym pomoże... a co do Ani to mam nadzieje, że ten guzek to nic poważnego? czekam z niecierpliwoscią na kolejny rozdział:)
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początek napiszę to co wstrząsnęło mną najbardziej: Ania i jej choroba! Jednak niepotrzebnie lekceważyła ten guzek! Tak mi jej szkoda. Dlaczego nie chce od razu powiedzieć o tym Bartkowi? Razem lepiej sprostać trudnościom w życiu. Wracając zaś do Michała: jest mi go niesamowicie żal. W ciągu tak krótkiego czasu jego życie rozpadło się na kawałeczki. Najpierw problemy zdrowotne i zachwianie kariery,później zniknięcie Natalii z córeczką,a na sam koniec cios jaki dostał i wiadomość,ze Zuzia nie jest jego córką. Ciekawa jestem czy relacje jego i Anity się jakoś poprawią i czy ona zrobi pierwszy krok,żeby go pocieszyć. Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ania nie może mieć raka, nie zgadzam się na to. Świat stoi przed nią otworem, jest śliczna, młoda z ukochanym u boku, nie mogę sobie teraz wyobrazić, że jej choroba mogłaby zmienić jej jakby się wydawało ułożony świat.
    Co do Michała to wiadomość o Zuzi mocno na niego wpłynęła i nie dziwie się, że chce o nią walczyć nawet jeśli nie jest biologicznym ojcem jednak myślę, że z czasem gdy ochłonie, zmieni na ten temat zdanie i wtedy ważne by Anita z nim była.
    Kto wie może Michał w końcu ją przez to naprawdę doceni?

    Dziękuje Ci też za niezwykle miły komentarz. Zrobiło mi się naprawdę przyjemnie kiedy go przeczytałam i mam nadzieje, że nie zawiodę Cię następnymi rozdziałami.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. jak mi było strasznie szkoda Michała w tym rozdziale normalnie czułam tę samą rozpacz co on, ciężko jest kiedy w jednej chwili cały nasz świat się wali, i to nie dotyczy tylko jednej osoby bo i mała Zuzia też to odczuje, Natalia naprawdę jest sporą egoistka, nie wiem jak można zyć przez lata i tak okłamywać osobę z którą dzieli się życie, czy ona nie ma żadnego sumienia? Kurcze widzę ze u Ani ta sprawa jest coraz poważniejsza, niech ona lepiej szybko idzie do jakiegoś lekarza

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj oj oj oj, ja też bym Bąka w takim stanie najchętniej przytuliła. Bo biedak nam się wewnętrznie rozlatuje. A Aneta niestety nic nie wskóra. Dobrze chociaż, że nie odbierze sobie życia. Ale paskudnie postąpiła Natalia z Jackiem. Domyślam się, że nie będą ułatwiać Michałowi kontaktu z córką.. Wrr..!
    Aneta może niech poważnie i szczerze porozmawia z Damianem, bo udawanie nie ma sensu, a po co kogoś krzywdzić?
    No i Anka! Już wtedy mnie zaniepokoił ten guz. Krew. Zdecydowanie jej obawy są uzasadnione.
    Bartuś rozrabiaka. Oj ja też nie lubię sprzątać brrr ;p
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie wiem jak napisać ten komentarz bo cały czas w głowie pojawia mi się rozpacz Michała i to co musiał czuć, kiedy Natalia powiedziała mu jaka jest prawda. I choć Misiek wierzy, że to tylko kolejne kłamstwo jego żony to ja mam wrażanie, że to jednak prawda. Najboleśniejsza z możliwych ale jednak prawda. Bardzo mi się podoba podejście Bąka i to, że będzie zawsze przy Zuzi bo to on był przy niej kiedy Natalia była z nią w ciąży i to on widział jak się rozwijała i dorastała. To jest taki cios, że nawet mu się nie dziwię, że jego życie straciło sens. Ale może warto rozejrzeć się dookoła i zobaczyć, że jest ktoś kto może ten sens przywrócić i sprawić, że znów będzie mu się chciało śmiać. Anita wywiązała się ze swoich obowiązków rewelacyjnie. Zważywszy na jej uczucia skierowane względem siatkarza, nie dała po sobie poznać, że coś jest nie tak. Ale czy tera kiedy Michał jest sam i będzie musiał układać swoje życie na nowo, nie pojawił się cień szansy na szczęście u boku Michała. Bo jeśli jest cień szansy to trzeba go wykorzystać.
    Martwię się o Anię i o to, że nie mówi Bartkowi prawdy. Musi mu powiedzieć co wyczuła w swoim ciele. Kurek jest odpowiedzialny i na pewno jej nie zostawi tylko będzie wspierał jeśli tylko zajdzie taka konieczność.
    Świetnie kochana, pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam, ale mam ochotę udusić Natalię. Wszystko zepsuła. Wredna małpa. Tak nie można. Przecież świadomie raniła mężczyznę i to przez tyle lat. On pokochał to dziecko. On był dla małej ojcem, którego dziewczynka kochała. A teraz? Zawalił mu się świat. Tak nie powinno być. On zasługuje na szczęście i szczerzę liczę na to, że jakiś sąd przyzna mu opiekę nad Zuzią, bo nie liczy się kto urodził czy kto dał życie tylko kto wychował, bo to jest najważniejsze. Uczucie, którym darzy innych. Miłość jest ważna. Matko a u przyszłych państwa Kurków to nie dzieje się dobrze. Ania ma raka to jest dla niej wiadomość równa temu, że umrze. Mam nadzieję, że Bartosz jej nie zostawi i będzie ją wspierał w tym ciężkim dla nich momencie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czwarta od Słońca14 sierpnia 2012 08:22

    Chce nakrzyczeć na Natalie, zachowała się okropnie. Tak bardzo szkoda mi Michała, chciałabym go przytulić ;)) Mam nadzieję, że Anitka go pocieszy i to już niedługo. Czekam na następny ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj biedny Michał ale mu się życie posypało!! Ania powinna natychmiast iść do lekarza zamiast rozpaczać!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie no jak się wali to wszędzie:/ Oj biedny Michał co no teraz przeżywa ale niech walczy o Zuzke a co się będzie. No i wiedziałam że tak będzie mogła Ania wtedy tego nie lekceważyć i dlaczego nie chce powiedzieć o tym Bartkowi i nie może być chora:( Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurde, jestem trzy dni w plecy! O.o
    Bąku! Jak mi go szkoda. Strasznie, no. Nie wiem, jak Natalia mogła mu coś takiego zrobić. I ta jego deklaracja, że to on jest ojcem Zuzi, i że chce mieć do niej prawa. Wspaniały gest!
    Ania chora? Hmmm, nie wierzę w to, bo z tego co widzę Twoje historie zawsze kończą się "happy end'em" [chyba].

    Ps. Bąka lubisz? Ja kiedyś, kiedyś, za nim nie przepadałam, ale teraz już go lubię.

    OdpowiedzUsuń
  13. biedny Michał przecież dla niego zawalił się cały świat....
    w jednej chwili odebrano mu wszysctko to co kochał...
    przecież Zuzia to cały jego świat....
    jak po badaniach okaże się że mała serio nie jest jego córką to aż boję się pomyśleć co Michał może zrobić...
    martwi mnie ten guzek Anki...
    niech on alepiej idzie do lekarza na badania zanim będzie za późno....
    czekam na nexta
    pozdrawiam;***
    (kolejna-szansa)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ile tutaj dramatyzmu....wiesz jak okropnie się teraz czuję, czytając co przeżywa Michał...jak potraktowała go Natalia, jak bardzo go oszukiwała...nawet nie wyobrażam sobie co on może teraz czuć. Jak on teraz będzie funkcjonował no jak?- biedak, strasznie mi go szkoda. Anita nie może patrzeć na niego w takim stanie, serce jej pęka na widok tych smutnych brązowych oczu. Ech pokręcone jej życie jest i ona myśli, że teraz będzie miała z nim spokój?- grubo się myli, jeszcze bardziej będzie do niego lgnęła, będzie chciała mu ulżyć. Mam nadzieje, że Michał odnajdzie sens życia, niech zawalczy o córeczkę, może nie wszystko stracone chociaż nie jest jej biologicznym ojcem. A Anita nie może się tak oszukiwać a zwłaszcza Damiana...Boszz Ania mnie przeraża, a raczej to co może jej być...ona ma raka? nie strasz nas, niech powie o swoich obawach Bartkowi musi. Mi taka formuła odpowiada :) czekam i cudownie :)

    OdpowiedzUsuń